Rodzinny luty - Tłusty Czwartek i Walentynki z dziećmi

Luty zawsze obfituje w różnego rodzaju atrakcje. Na tapecie w pierwszej kolejności jest Tłusty Czwartek, a kilka dni po nim obchodzimy Walentynki. Z pozoru może się wydawać, zwłaszcza gdy przyjrzymy się statystykom związanym z epidemią otyłości czy też odsetkiem ludzi (również dzieci) samotnych, że oba te dni lepiej omijać szerokim łukiem… Z jednej strony postaramy się je nieco odczarować, a z drugiej zastanowimy się, czy można je spędzać rodzinnie i wesoło, a nie tylko w odosobnieniu zajadać pączki z wyrzutami sumienia czy też zostawić dzieci w domu z babcią i uciec na randkę z mężem. Poszukajmy zatem razem nowych rozwiązań!

W mediach dominuje zwykle narracje dyskredytująca rodzinne spędzanie pewnych świąt. Jest to zapewne jeszcze pokłosie przekonania panującego za czasów komuny i przez wiele wieków wcześniej, że „dzieci powinno się widzieć, a nie słyszeć”. Tymczasem zdobywający coraz większe grono zwolenników trend rodzicielstwa bliskości sprawia, że sama decyzja, czy być rodzicem czy nie, coraz częściej jest wyborem świadomym i gruntownie przemyślanym. Jednocześnie zatem coraz głośniej mówi się o tym, że dzieci z natury swej nie są przeszkodą w życiu, a raczej pełnią rolę naszych towarzyszy, którzy w niczym nie muszą naszej codzienności ograniczać, a wręcz mogą stanowić jej urozmaicenie i wprowadzić do życia nie tylko nową energię, ale i wskazać kierunek oraz podsuwać system wartości i celowość, które pomagają nadawać rutynie każdego dnia zupełnie nowego i ciekawego kolorytu.

Przestawienie się na takie podejście bardzo pomaga poczuć się dobrze we własnym rodzicielstwie jako czymś stałym i przyjemnym, a nie jedynie czymś pełniącym rolę „zła koniecznego”, zwłaszcza przez pierwszych osiemnaście lat życia dziecka do momentu jego usamodzielnienia. Uświadomienie sobie, że z dziećmi można równie ciekawie spędzać czas, co z dorosłymi, a także wdrożenie w życie kilku pomysłów na ten wspólny czas, sprawią, że szybko przestaniemy postrzegać święta różnego rodzaju jako okazję do ucieczki z domu… - mówi Ciocia Tunia, artystka piosenki dziecięcej i mama dwójki dzieci.

Tłusty Czwartek – pączki jedzone w ukryciu…

Czy rzeczywiście powinniśmy odmawiać dzieciom słodyczy w Tłusty Czwartek? Z jednej strony oczywiste jest, że całe zachodnie społeczeństwo od lat zmaga się z epidemią otyłości, również wśród dzieci. Z drugiej strony samej otyłości winne są również nieprawidłowe nawyki żywieniowe, do których tworzenia przyczynia się między innymi tworzenie sztucznych zakazów na pewne grupy żywności czy jedzenie pączków w ukryciu, gdy dzieci pójdą spać – o czym dzieci zwykle w końcu i tak się dowiadują i nabierają na zakazane produkty coraz większego apetytu.

Oczywiście starajmy się koniecznie na co dzień podawać naszym dzieciom jak najlepsze odżywczo posiłki i unikajmy cukru, niezdrowych tłuszczów i innych składników diety zachodniej, których dietetycy unikać nam doradzają. Ale jednocześnie nie liczmy na to, że nasze dziecko, idąc do szkoły czy do przedszkola nie będzie miało z takimi produktami nigdy do czynienia – mówi Ciocia Tunia.

Dlatego właśnie warto od czasu do czasu po prostu odpuścić – bez budowania jednocześnie wokół takiej sytuacji niepotrzebnej otoczki stresu czy groźby utraty zdrowia z powodu pączka. Swobodne podejście na zasadzie okazyjnego zjedzenia tego, co niekoniecznie uznawane jest za zdrowe, zasygnalizuje naszym dzieciom, że nie jest to dobry wybór żywieniowy, ale jednocześnie nie zbuduje wokół niego kuszącej tajemnicy w myśl zasady, że to co zakazane, smakuje najlepiej. A wiemy przecież, że stąd już tylko mały krok do niepotrzebnego objadania się.

Warto wpajać dzieciom zdrowe nawyki żywieniowe, a jeszcze ważniejsze jest, aby wiedziały, że najzdrowszą reakcją na zjedzenie czegoś bardzo kalorycznego czy niezdrowego jest RUCH! – mówi Ciocia Tunia. – Dlatego właśnie razem z mężem w takie dni jak Tłusty Czwartek szczególnie dbamy o rodzinne aktywności na świeżym powietrzu. Często też tańczymy, skaczemy, biegamy i robimy wszystko to, co dzieciakom sprawia największą frajdę. Oczywiście razem z nimi. Nigdy nie obserwujemy ich biernie z boku. A zatem dajemy przykład, co samo w sobie jest najlepszym dla nich wzorcem do naśladowania.

Walentynki tylko dla dorosłych

Drugim cieszącym się ogromną popularnością świętem w lutym są Walentynki. Niesłusznie się utarło, że w Walentynki mamy jedyną dobrą okazję do tego, aby wyjść z domu, a dzieci zostawić pod opieką babci czy cioci. Oczywiście warto dbać o przestrzeń intymną w relacji partnerskiej czy małżeńskiej i od czasu do czasu znaleźć trochę czasu na randki i wspólne wyjścia. Walentynki jednak to również dobra okazja, aby wpoić dzieciom właściwe wzorce, nauczyć okazywania emocji, pokazać na własnym przykładzie dobrze funkcjonujący związek, ale i okazać miłość również dzieciom.

Taką mamy w domu tradycję, że nie szczędzimy sobie czułych słów i dowodów miłości na co dzień. Walentynki jednak to taki naprawdę fajny dzień, który można potraktować jako pretekst do wspólnej zabawy – mówi Ciocia Tunia. – Moje dzieci uwielbiają przygotowywać laurki tego dnia czy śpiewać wspólnie piosenki, których głównym przekazem jest po prostu „kocham Cię”. Uwielbiamy również spędzić ten dzień w ciepłej rodzinnej atmosferze. A o czas na randki sam na sam dbamy z mężem na co dzień, nie tylko w Walentynki.

Może zatem warto dla odmiany potraktować Walentynki nie tylko jako święto miłości mężczyzny i kobiety, ale poddać ten dzień uniwersalizacji i włączyć do świętowania również własne dzieci?

 

Ciocia Tunia (Marta Świątek-Stanienda) – uwielbia dzieci i to dla nich tworzy i działa. Z wykształcenia muzyczka, wokalistka i aktorka scen muzycznych, prywatnie przede wszystkim szczęśliwa mama dwójki brzdąców. Od najmłodszych lat związana z trzema pasjami swojego życia: muzyką, śpiewem i tańcem, które udało jej się połączyć, występując w spektaklach na scenach teatrów muzycznych w całej Polsce.

Jedną z najważniejszych jej inicjatyw jest projekt muzyczny „Ciocia Tunia” z repertuarem skierowanym do najmłodszej publiczności. Jest również wykwalifikowaną animatorką czasu wolnego oraz instruktorką zumby. Szerokie zainteresowania oraz szereg różnorodnych umiejętności pozwoliły jej na stworzenie wyjątkowego autorskiego stylu i programu, dzięki którym potrafi zaktywizować do nauki i zabawy absolutnie każdego małego nicponia.